< progress... >
ROZSZERZ HORYZONTY
Udostępnij Twitnij

Przesuwając granice kreatywności

Autor < Sławomir Serafin >

Nowe technologie rewolucjonizują świat od tysięcy lat. Zmieniają wszystko, włącznie z tym, jak wykonujemy swoją pracę. W szczególności jest to prawdą dla tych, którzy zajmują się szeroko rozumianą twórczością i wykorzystują w tym celu komputer.

fot. Materiał klienta

Jakie były najważniejsze wynalazki w historii ludzkości? Sztuka wzniecania ognia. Umiejętność obróbki metalu. Pismo. Druk. I ten najnowszy wynalazek, który całkowicie odmienił każdy obszar naszego życia, od pracy i rozrywki, aż do aktywności społecznych i nawet tego, jak poszukujemy partnerów romantycznych. Komputerami jesteśmy dosłownie otoczeni i wykorzystujemy je w zasadzie nieustannie. Są tak powszechne, że praktycznie przestaliśmy je zauważać i zachwycać się tym, jak zwielokrotniły nasze możliwości.

Zmiana paradygmatu

Pół wieku temu osoba zawodowo zajmująca się pisaniem, miała niewielki wybór. Albo długopis lub pióro i kartka papieru, albo maszyna do pisania. Ta druga była bardziej zaawansowana i pozwalała pisać szybciej i więcej. Była najlepszym możliwym rozwiązaniem technicznym do momentu, gdy pojawił się komputer z programem do edycji tekstu. I nagle wszystkie inne sposoby pisania stały się tak przestarzałe, jakby pochodziły ze starożytności. To dlatego, że edytor tekstu pozwala nie tylko pisać, ale też właśnie edytować to, co się napisało. W mgnieniu oka można zmienić słowo, wykasować niepotrzebne zdanie, postawić przecinek tam, gdzie się go zapomniało albo dopisać akapit w dowolnym miejscu. Za możliwość robienia takich cudów dawni autorzy, zmuszeni do kreślenia kartek papieru, byliby skłonni oddać dosłownie wszystko. I nie tylko oni.

Komputery zmieniły życie wszystkich profesjonalnych twórców. Każda osoba, która zajmuje się pracą kreatywną, doskonale wie, że żadne dzieło nie jest idealne za pierwszym razem. Wszystko wymaga poprawek, choćby i niewielkich. Kiedyś nawet właśnie takie niewielkie korekty oznaczały ogrom pracy. Czasem nawet tworzenia całości od nowa. Komputery ze swoim specjalistycznym oprogramowaniem pozwalają to robić na bieżąco, płynnie i w mgnieniu oka. Umożliwiają wypróbowanie mnóstwa odmian i wariantów, co kiedyś, przed epoką cyfrową, było po prostu niemożliwe w takiej skali. Ale nawet komputery mają swoje ograniczenia.

Koniec tyranii wąskiego gardła

Komputer to cud techniki, ale kiedyś nawet on nie potrafił obsługiwać więcej niż jednego programu jednocześnie. A gdy już był do tego zdolny, to przeglądarka internetowa nadal potrafiła wyświetlić tylko jedną stronę. Nawet gdy pojawiły się okienka, problemy nie zniknęły, bo cała wyświetlana informacja nadal przechodziła przez wąskie gardło – jeden ekran. W większości przypadków w zupełności wystarcza on do pracy. Ale często nie jest rozwiązaniem optymalnym. Dlatego właśnie na biurkach grafików, animatorów, programistów, muzyków, montażystów, a często nawet tekściarzy stoją po dwa monitory. A czasem nawet trzy. Potrzebują większej przestrzeni roboczej i więcej informacji.

Przełączanie się między programami, zakładkami, okienkami i trybami zajmuje za dużo czasu. I przerywa płynność pracy, specyficzny flow, który zna każdy profesjonalista z branży kreatywnej. Drugi ekran pozwala pracować lepiej, szybciej i wydajniej. A każdy chce pracować właśnie tak, bo szybciej i lepiej wykonane zadanie oznacza więcej czasu wolnego. Albo podwyżkę i awans. Niestety, dodatkowe ekrany na biurku mają również jedną dużą wadę. Nie można ich ze sobą zabrać. Ten problem rozwiązuje firma ASUS ze swoim najnowszym laptopem gamingowym z serii ROG, Zephyrus Duo 16.

Dwa ekrany w laptopie? Tak!

ASUS ROG Zephyrus Duo 16 na papierze wygląda jak laptop z najwyższej półki charakteryzujący się doskonałym osiągami oraz futurystycznym wykonaniem i wzornictwem. Dopiero po otwarciu okazuje się, że jest to rewolucyjne urządzenie, które oprócz klasycznego, pełnowymiarowego ekranu ma również drugi wyświetlacz, dotykowy, umieszczony nad klawiaturą i unoszący się pod niewielkim kątem. Ten wyróżniony za innowacyjność na prestiżowych targach CES 2022 laptop jest jak należąca do profesjonalnego twórcy stacja robocza z dwoma monitorami… którą można zabrać ze sobą dosłownie wszędzie. Zwłaszcza że waży tylko 2,5 kg i ma rozmiary klasycznego laptopa 15-calowego, choć dzięki wąskim ramkom jego główny wyświetlacz ma przekątną 16 cali.

Wielozadaniowość w pracy
Innowacyjna technologia

Zephyrus Duo od ASUS byłby genialnym wsparciem dla wszelkiego rodzaju pracy kreatywnej, nawet gdyby dwa ekrany były jedyną wyróżniającą go cechą. A nie są. To nie jest komputer o innowacyjnej, rewolucyjnej konstrukcji, ale komputer o innowacyjnej, rewolucyjnej konstrukcji wyposażony również w najnowsze i najlepsze podzespoły, a także wykonany z najwyższej jakości materiałów. Jest niesamowicie szybki i wydajny, a do tego nadspodziewanie cichy. Drzemiąca w nim moc aż prosi się o zagospodarowanie. A dzięki rewolucyjnemu rozwiązaniu, jakim jest drugi ekran, można tą siłą rozporządzać na nowe, pomysłowe sposoby. To nowe pole do popisu dla kreatywności tych, którzy są już domyślnie kreatywni z racji wykonywania swojej profesji. Tego typu innowacyjne rozwiązanie może podnieść wydajność i efektywność pracy, ale nawet jeśli tylko zwiększy wygodę jej wykonywania, to i tak będzie to więcej, niż oferuje dowolne klasyczne urządzenie.

Wspomniany Zephyrus nie jest najtańszym komputerem do pracy i domu. To rozwiązanie dla najbardziej wymagających profesjonalistów, którzy korzystają z najlepszych możliwych rozwiązań. Kiedyś takim rozwiązaniem był laptop najnowszy, najpotężniejszy i jednocześnie najbardziej mobilny. Dziś zastąpił go laptop najnowszy, najpotężniejszy, najbardziej mobilny i posiadający drugi ekran.

Udostępnij Twitnij

Nowy świat – niewyobrażalne możliwości

Autor < Krzysztof Mirończuk >

Wirtualna i rozszerzona rzeczywistość znajdują zastosowanie w coraz większej liczbie miejsc i branż. Osoby, które je kreują, są poszukiwanymi pracownikami i mogą liczyć na ponadprzeciętne wynagrodzenie. Jak wygląda dziś ten rynek i jakie umiejętności są potrzebne, by skorzystać na zmianach, jakie przynoszą VR i AR?

fot. materiał klienta

Według danych Mordor Intelligence , wartość rynku VR w roku 2020 (za rok 2021 nie mamy jeszcze danych) wyniosła 17 mld dolarów, a do sprzedaży trafiło ponad 13,5 mln urządzeń (headsetów). Do 2027 roku rynek ten ma być wart 184 mld dolarów, natomiast roczny wolumen sprzedaży ma sięgnąć 113 mln sztuk. Łatwo zauważyć, że mówimy tu o niemal dziesięciokrotnym wzroście w ciągu zaledwie kilku lat!

Technologia rzeczywistości wirtualnej zagospodarowała już znaczną przestrzeń na rynku rozrywki. VR dała początek nowej generacji gier, które zapewniają możliwość uczestniczenia w akcji z perspektywy pierwszej osoby. W ciągu ostatnich kilku lat wirtualna rzeczywistość stał się też bardziej dostępna i przystępna cenowo.

VR – nie tylko hełmy

< >

Z VR (wirtualnej rzeczywistości) można korzystać nie tylko z drogimi hełmami multimedialnymi, ale nawet w prostych okularach z tektury

Trzeba jednak pamiętać, że VR to nie tylko gry. Technologia znajduje zastosowanie np. w edukacji czy szkoleniach. W branży motoryzacyjnej umożliwia inżynierom eksperymentowanie z konstrukcją pojazdu jeszcze na etapie koncepcyjnym, przed zbudowaniem kosztownych prototypów. Architektom pozwala testować rozwiązania prosto z deski kreślarskiej. VR jest również wykorzystywana w medycynie, choćby do leczenia pacjentów z problemami psychicznymi za pomocą terapii przez oddziaływanie obrazem i dźwiękiem. Z kolei branża turystyczna umożliwia potencjalnym klientom odbycie wirtualnej wycieczki po zabytkach, znanych lokalizacjach, restauracjach i hotelach z wykorzystaniem VR – i skłania ich w ten sposób do zakupienia realnej wycieczki.

Przykłady można mnożyć, ale wszystko to sprowadza się do jednego – rosnące wykorzystanie VR napędza wzrost rynku.

AR – czyli doskonałe uzupełnienie

Z VR nieodłącznie kojarzona jest AR, czyli rozszerzona rzeczywistość, i to pomimo, że przecież na pierwszy rzut oka jej idea opiera się na innych założeniach, czyli wprowadzenia do realnego świata elementów wirtualnych, które mają go możliwie najbardziej realistycznie uzupełniać.

Według raportu Augumentet Reality Market firmy Research and Markets w 2020 roku rynek AR wyceniany był na niecałe 15 mld dolarów, a szacunki jego wartości w 2026 roku zbliżają się do 90 mld dolarów.

Kluczowe czynniki napędzające wzrost rynku rozszerzonej rzeczywistości to rosnące zapotrzebowanie w służbie zdrowia, sektorach handlu detalicznego i e-commerce, przemyśle motoryzacyjnym – wszędzie tam, gdzie istnieje konieczność pokazania tego, czego w rzeczywistości nie ma w możliwie najbardziej realnym połączeniu z tym, co naprawdę istnieje.

Od razu nasuwa się tu porównanie do opisanego wcześniej VR – obie technologie, choć tak różne choćby w kwestii sprzętu koniecznego do korzystania z nich, są jednocześnie wykorzystywane w podobnych branżach i uzupełniają się znakomicie.

XR, czyli wszystko w jednym

Do niedawna był tylko obraz i dźwięk. Przestrzenne, reagujące na działania człowieka, ale wirtualna rzeczywistość ograniczała się do integracji tylko ze zmysłami wzroku i słuchu. Wizje przyszłości VR obejmują jednak wszystkie zmysły – w tym też smak, węch i dotyk. Granice są w świecie technologii jedynie wyzwaniami – i trzeba je podejmować.

Przykład? Pod koniec ubiegłego roku Facebook pokazał swoje haptyczne rękawice VR , które symulują dotyk, nacisk czy nawet fakturę przedmiotu, z którym użytkownik wchodzi w interakcję. Pojawiają się rozwiązania włączające do wrażeń wirtualnych zapach, mówi się o dołączeniu smaku, dzięki czemu powstałby Internet Zmysłów – nowy wymiar korzystania z sieci. Dodajmy do tego przenikanie się technologii AR i VR i mamy świat XR – eXtended Reality, czyli rzeczywistość rozszerzona w znaczeniu, jakiego dziś jeszcze do końca nie rozumiemy.

Według badań Ericsson 56% ludzi oczekuje, że w 2030 roku będzie mogła korzystać z okularów AR pozwalających m.in. widzieć przez ściany!

Niebagatelną rolę odegra tutaj kolejna generacja internetu mobilnego – dziś na topie są rozwiązania oparte na 5G, ale tuż za rogiem czeka rewolucja 6G, wchodząca właśnie w fazę intensywnych testów. Ericsson Reasearch przewiduje, że rozwiązania oparte na internecie zmysłów zobaczymy już w roku 2025, a kilka lat później dostępne mają być technologie pozwalające na cyfrowe przekazywanie… myśli.

Science-fiction? Przypomnijcie sobie początek obecnego wieku i doniesienia na temat możliwości realizowania połączeń video za pomocą przenośnego urządzenia elektronicznego…

Jak to się robi?

VR i AR opierają się na programistach. Większość rozwiązań interaktywnych tworzonych jest na tych samych technologiach, jakie wykorzystywane są do tworzenia gier, w tym głównie Unity 3D i Unreal. Za wygląd aplikacji – podobnie jak w "normalnym" oprogramowaniu odpowiadają UX designerzy, animatorzy 3D i graficy. To zespół pracujący bezpośrednio przy produkcji, w firmach zajmujących się tymi technologiami nie brakuje oczywiście innych stanowisk – project managerów, marketingowców i wszystkich tych, które potrzebne są do funkcjonowania biznesu IT.

Branża dzieli się na trzy podstawowe gałęzie:

Rozwiązania dla "dużego VR", czyli przeznaczone dla zestawów, które zakładamy na głowę. Tutaj podstawą jest programowanie w języku #C i C++.

Aplikacje na urządzenia mobilne wymagają znajomości np. Swift i Kotlin (odpowiednio dla iOS i Androida).

Do tego dochodzą rozwiązania sieciowe, programowane głównie w Java, z wykorzystaniem przede wszystkim dwóch frameworków – Three.js i Babylon.js.

Przewidywalnego w prognozach wzrostu rynku VR i AR nie da się osiągnąć bez specjalistów, na których zapotrzebowanie rośnie podobnie jak w całej branży IT w tempie kilkudziesięciu procent rocznie. Odzwierciedlają to warunki pracy oferowane przez firmy – pierwszy z brzegu przykład z jednego z portali z ofertami pracy – widełki płacowe dla delevopera Unreal Engine 4/VR to od 10 do 17 tys. zł miesięcznie, a nie jest to najwyższa możliwa do osiągnięcia płaca w tym zawodzie.

AR - wystarczy smartfon

< >

AR to technologia, z której już korzystają np. niektóre systemy nawigacji. Można ją włączyć na każdym smartfonie

Niezwykły sprzęt na niezwykłe potrzeby

Pandemia była dla branży z jednej strony katalizatorem rozwoju, z drugiej – przyblokowała możliwości firm przez problemy logistyczne i światowy kryzys na rynku półprzewodników.

Do tego doszła konieczność przeorganizowania pracy. Chociaż trzeba pamiętać, że zdalna praca programistów była normą na długo przed covidem i dla wielu z nich pod tym względem niewiele się zmieniło. Jest ona – szczególnie w sektorze IT – trendem nie do odwrócenia. Programiści, graficy, animatorzy pozostaną przy swoich domowych biurkach, a ze względu na to, że wielu z nich pracuje na umowy B2B, w tym część jako zupełni freelancerzy – konieczność posiadania sprzętu, który poradzi sobie ze stale rosnącymi wymaganiami w kreacjach VR i AR, staje się sprawą priorytetową.

Wartością współczesnego świata jest też mobilność, co stawia przed producentami sprzętu dodatkowe wyzwania. Niewielu z nich potrafi jednak myśleć nieschematycznie i szukać rozwiązań, które odpowiadają wymaganiom użytkowników. Jednym z pozytywnych przykładów jest ASUS, który podszedł do potrzeb osób kreatywnych w oryginalny sposób.

Podwójna wydajność

Pracując na laptopie nad zadaniami związanymi z kreacją lub kodowaniem, zazwyczaj tęsknimy za desktopem z dwóch powodów – wydajności i powierzchni ekranu. Komputery mobilne z niższej, a nawet średniej półki zwykle nie zbliżają się nawet do osiągów przeciętnej maszyny stacjonarnej, nie mówiąc nawet o mocy, jaka jest np. konieczna w pracy nad grafikami czy video w wysokich rozdzielczościach lub animacjami 3D.

Dodatkowo nawet ekrany o wyższych przekątnych nie dają tyle wygody, co dodatkowy (nawet niewielki) monitor, na którym można umieścić np. dodatkowe narzędzia czy pliki referencyjne. Z kolei podłączanie dodatkowych monitorów do laptopa nie zawsze jest możliwe, a nawet jeśli, to ekrany te często pozostawiają wiele do życzenia, szczególnie w przypadku grafików, dla których źle skalibrowany monitor to prawdziwa udręka.

Z tego powodu ASUS, poszukując rozwiązań „out of the box”, jeszcze w 2019 roku wprowadził do sprzedaży swój pierwszy laptop z dwoma ekranami – Zenbook Pro Duo. To rozwiązanie spotkało się z ciepły przyjęciem, co zaowocowało kolejnymi laptopami – w tym oferowanymi pod marką Republic Of Games - Zephyrus Duo 15 z 2020 roku. Teraz przyszedł czas na kontynuację tej udanej serii, a na rynku pojawił się ROG Zephyrus Duo 16 . To dopracowana, jeszcze szybsza, wydajniejsza i wygodniejsza maszyna dla najbardziej wymagających.

Dwa ekrany to zupełnie nowa forma pracy z komputerem. Na uwagę zasługuje to, że główny monitor to tzw. wyświetlacz Duo-Spec, który może pracować w dwóch trybach – w rozdzielczości 4K i odświeżaniem 120 Hz, w rozdzielczości Full HD i odświeżaniem 240 Hz. Użytkownik sam wybiera, z którego z ustawień chce korzystać, np. do pracy włącza wysoką rozdzielczość, a do gier – superodświeżanie.

Istotą ergonomii tego laptopa jest oczywiście dodatkowy ekran, który jest umieszczony pod głównym wyświetlaczem, a nad klawiaturą. Mierzy on tyle, co połowa głównego ekranu i przy podnoszeniu pokrywy unosi się lekko, osiągając idealny do pracy kąt 13 stopni. Jednocześnie pod nim pozostaje przestrzeń, które pozwala na swobodny dopływ powietrza do potężnych podzespołów komputera.

Ten drugi ekran daje ogromne możliwości podczas każdej pracy, w tym tworzeniu VR czy AR. Oprogramowanie, które jest do tego wykorzystywane (jak choćby Unity 3D czy Unreal) pozwala na umieszczenie na nim dodatkowych narzędzi, które zawsze są pod ręką. Programiści docenią możliwość podglądania na nim kodu podczas wyświetlania efektu pracy na głównym ekranie. Designerzy mogą go wykorzystać choćby do podglądu plików referencyjnych.

Wielowymiarowe możliwości

Specjaliści zajmujący się pracą w branży kreowanej komputerowo sztucznej rzeczywistości nie muszą obawiać się o brak zajęcia. Perspektywy rynku są tak obiecujące, że nawet jeśli ktoś dopiero zaczyna szukać swojego na nim miejsca, ma ogromne szanse na sukces.

Dziedzina ta wymaga jednak ciągłego rozwoju – zarówno w zakresie umiejętności, jak i wykorzystywanego w pracy sprzętu. Producenci tacy jak ASUS proponują rozwiązania, o których jeszcze kilka lat temu nikt by nie pomyślał. Podobnie jak sama rozszerzona i wirtualna rzeczywistość pozwala kreować świat, który kryje w sobie niewyobrażalne możliwości.

Udostępnij Twitnij

Siła zaskoczenia. Tomek Mąkolski wie, jak przyciągnąć i zatrzymać uwagę odbiorcy

Sfotografował Porsche 911 RSR na pustyni. I nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie fakt, że użyty przez fotografa Tomka Mąkolskiego zestaw Lego do złudzenia przypomina prawdziwe auto. Niejeden był przekonany, że patrzy na model w skali 1:1. I to jest właśnie magia fotografii.

fot. Marta Mąkolska

Już w 2017 roku ten entuzjasta samochodów i zapalony kierowca wykonał serię nocnych zdjęć Warszawy, a następnie wkomponował w kadr pozornie naturalnej wielkości zestaw Lego Porsche 911 GT3 RS. W tym roku swój pomysł, tym razem z modelem Porsche 911 RSR i pustynnymi krajobrazami, powtórzył. Z fotografem Tomkiem Mąkolskim rozmawiamy m.in. o tym, jak ważne jest, by w dzisiejszych, przeładowanych informacjami czasach, zaskoczyć odbiorcę.

Monika Rosmanowska: Ile czasu trzeba, by zbudować Porsche 911 GT3 RS czy Porsche 911 RSR z klocków Lego?

Tomek Mąkolski: Przyznaję, pierwszy model pożyczyłem, ale drugi rzeczywiście złożyłem. Po projekcie zrealizowanym w Warszawie porozumiałem się z Porsche w sprawie jego kontynuacji, tym razem w Emiratach Arabskich. Wszystko zaczęło się od zrobienia zdjęć – jeszcze przed pandemią – w Dubaju i na pustyni. Zestaw Porsche 911 RSR złożyłem w czasie wiosennego lockdownu, zajęło mi to trzy wieczory i było wspaniałym przeżyciem. Włączyłem muzykę i skupiłem się na tej jednej rzeczy, co w dzisiejszych czasach i przy nadmiarze bodźców, nie jest wcale takie oczywiste. Następnie sfotografowałem model w studiu. Wiedząc, które konkretnie ujęcia z Dubaju chcę wykorzystać, starałem się odtworzyć autentyczne światło i tamtejszy klimat. Całość dopracowaliśmy w postprodukcji z agencją kreatywną Adspringer i ich głównym retuszerem Kamilem Karpińskim.

Tomasz Mąkolski

< Magia fotografii >

Tomek Mąkolski jest polskim fotografem komercyjnym, który studiował w berlińskiej Neue Schule für Fotografie. Uznawany za jednego z najbardziej utalentowanych wschodzących fotografów w Polsce. Finalista konkursu GoSee Awards.

Magia fotografii…

Zdecydowanie. To, co lubię w tym projekcie, to zabawa skalą, kontrastami i percepcją. Co cieszy, już po raz drugi udało się zaskoczyć odbiorców. Ludzie pytają, czy to jest prawdziwy model, czy jest w skali 1:1 i czy można się nim przejechać?

Przyznaję, także się nabrałam.

I o to chodziło! Internetowe treści zalewają nas każdego dnia. To są niewyobrażalne ilości różnych materiałów, w jednej chwili odbieramy całe mnóstwo bodźców. Co więcej, tworzenie tych treści – a wiem to z własnego doświadczenia – wymaga czasu, ich konsumpcja zaś jest błyskawiczna. Odbiorca w ułamku sekundy decyduje, czy coś mu się podoba, a jeśli nie, to przechodzi do kolejnego obrazu.

Dziś to naturalne zachowanie.

Tak, dlatego pracując nad autorskim projektem głowiłem się, co mogę zrobić, by zatrzymać uwagę odbiorcy. Chciałem, by się przyjrzał tym zdjęciom, zastanowił, jak to wszystko działa. Na jednym z warszawskich ujęć widzimy samochód z kierowcą - to Otto Sot, z którym współpracuję. Pamiętam, jak robiliśmy te zdjęcia, Otto siedział w fotelu i bardzo wczuwał się w swoją rolę…

Co ciekawe, robiąc zdjęcia w danej lokalizacji mam już w głowie, gdzie konkretnie, w którym miejscu kadru, umieszczę dany model. Myślę efektem końcowym. Zastanawiam się, czy dana kompozycja będzie ciekawa, czy tło jest atrakcyjne, jak prezentują się kolory, czy są fajne kontrasty. Zawsze dbam o to, by mieć trochę więcej materiału, z którego będę mógł wybrać to, co najlepsze.

Rozumiem, że wiara odbiorcy w autentyczność tego, co widzi jest dla twórcy największą nagrodą?

Jak najbardziej! Czytam komentarze i cieszę się, że po raz kolejny się udało. To jest ten moment, gdy zaciera się granica między pracą a pasją. Od początku do końca robię coś swojego i osiągam zamierzony cel. Nobilitujące jest też to, że w tej chwili swój zamysł konsultuję już z globalnym oddziałem motoryzacyjnej marki.

Kiedy fotografia pojawiła się w Pańskim życiu?

Zawsze miałem w sobie pewną wrażliwość na estetykę. W zdjęciach lubię przede wszystkim efekt wizualny. Ważniejsza jest dla mnie kompozycja niż opowiadanie historii. Odkąd pamiętam fotografowałem ładne widoki, piękne miejsca, a na 18. urodziny dostałem aparat. Zacząłem robić zdjęcia przyjaciołom, znajomym. Po kilku miesiącach pojawiło się pierwsze poważne zlecenie od jednej ze światowych marek. Przez kolejne lata byłem fotografem na różnego rodzaju imprezach organizowanych w Warszawie. W pewnym momencie doszedłem jednak do ściany, chciałem czegoś nowego. Zacząłem fotografować samochody i modę. Moje zdjęcia zostały dostrzeżone, pojawiły się nowe zlecenia. Trwa to już kilka lat, a ja z roku na rok nabieram coraz większego doświadczenia.

Który rodzaj fotografii jest dziś Panu najbliższy?

Jestem kojarzony głównie z fotografią motoryzacyjną, ale lubię też fotografować ludzi czy jedzenie. Jestem otwarty na różne wyzwania, lubię zmiany i mnogość tematów. Wielu ludzi z branży powtarza, że powinienem się wyspecjalizować, kiedy mi jest dobrze w tej różnorodności. Jedyne, do czego się już nie garnę, to moda. Są lepsi ode mnie.

A jak wygląda dzisiejszy rynek fotografii? Czy nie jest trochę tak, że w dobie telefonów komórkowych i mediów społecznościowych każdy może być artystą?

Niemal każdy jest w stanie zrobić ładne zdjęcia. Obserwuję wielu fotografów, którzy do perfekcji opanowali fotografię motoryzacyjną. Jednak przyjemne kadry, komponowane na własnych zasadach, to jedno. Czym innym natomiast jest umiejętność współpracy z klientem, praca na planie, ze światłem, modelem, często według briefu. Trzeba mieć umiejętności i doświadczenie, które pozwala wykonać zadanie zgodnie z oczekiwaniami klienta. Nie każdy to potrafi. Do tego dochodzi czas, najczęściej mocno ograniczony i praca z ludźmi na planie.

Większość projektów, przy których pracuję prezentowana jest w internecie, przez co tej pracy jest więcej. Polski rynek bardzo się rozwija, powstaje dużo materiałów. Tempo jest też dziś dużo szybsze. Niedawno odebrałem telefon w niedzielne południe z pytaniem, czy kilka godzin później mogę pojawić się na planie i zrobić zdjęcia. Zgodziłem się, trzeba być elastycznym. To praca, w której stale pojawiają się nowi ludzie, różne agencje, klienci. To też dla wielu może być wyzwaniem.

No właśnie, jakie jeszcze wyzwania napotyka na swojej drodze współczesny fotograf?

Każde zlecenie trzeba wykonywać na 100, a nawet 110 proc. swoich możliwości. Dla twórcy, który pracuje komercyjnie nawet pojedyncze potknięcie może rzutować na dalszą pracę. Trzeba być w formie. Cały czas wyciągać wnioski, być otwartym, zdolnym do kompromisu. Poza rzemiosłem czy pracą twórczą znaczenie ma także element psychologiczny, dbałość o relacje międzyludzkie.

Czym się Pan inspiruje w swojej pracy, skąd czerpie pomysły?

Jeśli chodzi o autorskie projekty, to nie realizuję ich zbyt często. A kiedy już pomysł zakiełkuje, to konsultuję go z innymi. Najczęściej mam w głowie finalny obraz i potrzebuję wsparcia, by ubrać to w słowa czy pewną historię, która za tym stoi i przydaje temu działaniu wartości. Cały też czas walczę z prokrastynacją, a więc przekładaniem obowiązków, które muszę wykonać na później.

Ma Pan jeszcze przyjemność z robienia zdjęć po godzinach?

Praktycznie już tego nie robię. Bardzo lubię pracę projektową, to mnie fascynuje. W momencie, gdy dostaję telefon z produkcji czy agencji czuję ekscytację. Nie mam nawyku chodzenia z aparatem, choć zdaję sobie sprawę, że to też jest praktyka i proces samodoskonalenia się. Na szczęście, telefon jest dziś przyzwoitym narzędziem, dzięki czemu mogę uwieczniać ważne momenty z życia.

Jaką rolę w pracy fotografa odgrywa dziś technologia cyfrowa? Jak wpływa na proces twórczy?

Dzięki technologii jesteśmy w stanie na bieżąco śledzić, co się dzieje i co ewentualnie należałoby poprawić. Technologia bardzo ułatwia moment dopracowania projektu jeszcze na etapie jego tworzenia i już później – w postprodukcji. Na bieżąco pozwala korygować błędy i nad wszystkim panować. Dziś ze swoim materiałem można zrobić praktycznie wszystko. Z drugiej strony zabija spontaniczność i w pewnym sensie także warsztat. Tworzenie fotografii analogowej na potrzeby komercyjne jest o wiele trudniejsze i wymaga od fotografa dużo większej wiedzy.

A co z dostępnym dziś na rynku sprzętem? Producenci prześcigają się w tworzeniu nowych, coraz bardziej efektywnych i komfortowych rozwiązań.

To prawda. W ostatnim czasie miałem okazję pracować na modelu ROG Zephyrus Duo 15 firmy ASUS. Drugi, umieszczony nad klawiaturą, wyświetlacz dotykowy to sensowne rozwiązanie, które niesamowicie ułatwia pracę. Pod ręką mam wszystkie niezbędne narzędzia oraz funkcje pomocnicze, których używam w programie do postprodukcji, a na ekranie głównym czysty obraz.

Dwa wyświetlacze to także większy komfort pracy, nie ma już konieczności podpinania zewnętrznego monitora. Ważna jest również szybkość działania i procesowania plików o dużych rozmiarach. Przy pracy na warstwach i przy detalu, pliki robocze potrafią ważyć nawet po kilka gigabajtów, a ten komputer spokojnie daje sobie z nimi radę.

Ostatnio wieczorami pochłania mnie także simracing (gra komputerowa z symulacją jazdy wyścigowej przy zachowaniu wszelkich możliwych do odtworzenia warunków, w jakich odbywają się rzeczywiste wyścigi – dop. red.). Mam specjalny fotel i kierownicę. Na ROG Zephyrus Duo 15 mogę więc nie tylko tworzyć, ale też podłączyć po pracy kierownicę i wyruszyć w trasę. Za jakość i realizm obrazu odpowiada NVIDIA GeForce RTX 2080 SUPER, najbardziej wydajna karta graficzna dla laptopów.

Czym w najbliższym czasie zaskoczy odbiorców Tomek Mąkolski?

Po ostatnim projekcie z Porsche otworzyły się przede mną nowe możliwości. Pracuję właśnie nad pomysłem na podobną skalę. Niestety na tę chwilę więcej nie mogę zdradzić.

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.